Terroryzm jako efekt globalizacji: Terroryzm
di Martedì, 03 Ottobre 2006 - 14:55 - 30952 Letture
Gdy po 11 września 2001 roku rozgorzała dyskusja na temat terroryzmu, który stanowi zagrożenie globalne mało, kto pamiętał, że zagrożenie takie przewidywał już w latach siedemdziesiątych Umberto Eco, twórca pojęcia „globalnej wioski”. W szkicu „Ugodzić państwo w samo serce” zamieszczonym 23.03.1978 roku w La Republica pisał on: „Informacja nie jest już narzędziem służącym do produkcji dóbr ekonomicznych, ale sama stała się głównym dobrem.
Komunikacja przemieniła się w przemysł ciężki. Kiedy władza przechodzi z rąk tych, którzy mają środki wytwórcze w ręce tych, którzy mają środki informacji, pozwalające kontrolować środki produkcji, wtedy również problem alienacji nabiera odmiennego znaczenia. W obliczu sieci komunikacyjnej ogarniającej cały świat wszyscy obywatele są członkami nowego proletariatu”.
U. Eco zaznaczył jednak, że zakodowany system informacji może być inaczej odebrany niż było to intencją jego nadawcy, w czym widział zresztą ratunek przed zalewem świata przeżutą, hiperrealistyczną kulturą mass mediów. Była to jednak broń obosieczna, gdyż reklama nowej lodówki dla przeciętnego mieszkańca Włoch mogła być po prostu propozycją wymiany sprzętu w mieszkaniu, natomiast dla mieszkańca buszu – naigrywaniem się z jego losu i prowokacją. Ponieważ jednak globalizacja obejmowała wówczas przede wszystkim wysoko rozwinięte państwa postindustrialne oraz państwa satelitarne, więc problem nie wydawał się tak znaczący, choć już wtedy terroryzm międzynarodowy dawał znać o sobie. Jego umiędzynarodowienie dowodziło zacieśnianie współpracy i systemu wzajemnych usług świadczonych przez terrorystów, nieraz o odmiennych orientacjach politycznych i celach, pochodzących z różnych państw. Odbywali oni wspólne szkolenia na wojskowych obozach, tworzyli Międzynarodówki – Czarną (faszystowską) i Czerwoną (lewacką i złożoną z nurtu narodowowyzwoleńczego ETA, IRA, Palestyńczyków).
Obie te Międzynarodówki współpracowały również ze sobą, a wspólnym elementem była walka z Izraelem. Raport CIA z 1976 roku wskazywał na powiązania 140 ugrupowań z 50 krajów. Zjawisko było już wówczas na tyle niepokojące, że w 1976 roku podpisano Konwencję europejską o zwalczaniu terroryzmu. Jednak istota zjawiska wywodziła się zdaniem U. Eco z globalizacji. W dalszym ciągu wspomnianego już wyżej artykułu pisał on: „Niejasna idea przyświecająca terroryzmowi to bardzo nowoczesna i bardzo kapitalistyczna zasada Teorii Systemów. Wszelkie systemy pozbawione są głowy, protagonistów, ich motorem nie jest nawet indywidualny egoizm. Nie można zatem w nie ugodzić zabijając na przykład Króla, lecz jedynie destabilizując je za pomocą czynów wykorzystujących logikę tychże systemów. Jeśli istnieje fabryka całkowicie zautomatyzowana, to pracy jej nie zakłóci śmierć właściciela, a jedynie wiele mylnych informacji paraliżujących pracę komputerów, które nią kierują”.
Na takiej logice zasadzają się zresztą scenariusze wszystkich filmów, których bohaterem był James Bond. Ponieważ jednak system informacji miał tendencje do wchłaniania coraz większych obszarów, obszarów sprzyjałaby temu konieczność współpracy i wzajemnego ostrzegania, więc U. Eco nieco prowokacyjnie stwierdził, że „Terroryzm nie jest wrogiem systemów, przeciwnie, jest ich naturalną przeciwwagą, założoną z góry i akceptowalną”. Nic zatem dziwnego, że w latach 1980-89 terroryzm międzynarodowy rozrastał się zwłaszcza, że wielokrotnie wspierany był finansowo przez państwa bloku ZSRR i państwa Europy Wschodniej, przez Koreę Północną, Libię, Syrię, Irak, Algierię i Izrael. Jednym z przykładów dowodzących, że terroryzm skierowywał się już w początkach lat osiemdziesiątych ku atakom na system, były akty skierowane przeciw strukturom NATO. „Odpowiedzią na terroryzm międzynarodowy było tworzenie aktów prawnych obowiązujących większość państw, wspólne akcje ze strony społeczności międzynarodowych, współpraca służb antyterrorystycznych. Działania terrorystyczne wywoływały też państwowy terroryzm wewnętrzny i międzynarodowy, charakteryzujący się równie nielegalnymi i brutalnymi metodami, skierowany przeciw grupom terrorystycznym np. w krajach Ameryki Łacińskiej (...) czy akcja komandosów izraelskich w Ugandzie skierowana przeciw Palestyńczykom, atak lotniczy USA na obiekty wojskowe w Libii, Izraela na siedzibę OWP w Tunezji”.
Sprzymierzeńcem terroryzmu stała się też globalizacja, przeciwko której terroryści występowali. W artykule B. Sienkiewicz zamieszczonego 15.10.2001 roku w „Rzeczypospolitej” czytamy: „Ale to nie rządy i policje pierwsze zaczęły korzystać z efektów globalizacji i upowszechnianiu technik zarezerwowanych poprzedniej epoce wyłącznie dla organizmów państwowych. Uczyniły to, grupy przestępcze: handlarze narkotyków i „żywym towarem”, „pranie” brudnych pieniędzy, siatki złodziei samochodów. Szybko w ich ślad poszli różnego rodzaju ekstremiści. Niedawno przekonująco pisał o tym Ryszard Kapuściński na łamach »Gazety Wyborczej«, nazywając to »drugą globalizacją«”.
Jednocześnie po upadku ZSRR w ostatniej dekadzie XX wieku fala terroryzmu znacznie się nasiliła. Wzrost konfliktów i napięć na tle etnicznym, religijnym, ideologicznym, bądź społecznym sprawił, że terroryzm zaczął przybierać nowe formy i stał się sposobem na rozwiązywanie zaistniałych problemów na skalę globalną. Spirala agresji stale narastała i pomimo zmniejszania się liczby ataków rozrastała liczba ofiar śmiertelnych. I tak w 1997 r. w 304 atakach zginęło 221 osób, a 695 zostało rannych, natomiast w roku 1998 miały miejsce 273 ataki, podczas których zginęło 741 osób a 5952 zostało rannych.
Ten wzrost terroryzmu jest również uzasadniony globalizacją. Należy bowiem pamiętać, że „coraz liczniej następują miejsca, w których państwowości się załamały tworząc „czarne dziury” na mapie – wypełnione chaosem, przestępczością i nędzą. Północny Kaukaz, Nadniestrze, część byłej Jugosławii, Abchazja, górska część Tadżykistanu i Kirgizji, że nie wspomnę już o podobnych miejscach w Afryce – tworzą wsparcie dla wszystkich, którzy swój los, bądź realizację swych ideałów budują na przemocy. W jednym z takich miejsc – Afganistanie rządzonym przez fanatyków religijnych zarabiających na handlu opium schronił się Osama bin Laden”. Rozruchy na tych terenach mają zwykle podłoże religijne, bądź nacjonalistyczne. Często zdarza się też współwystępowanie tych motywacji. Przede wszystkim w dobie zalewu informacji nie jest w zasadzie możliwe izolowanie jakiegokolwiek społeczeństwa od kultury mas mediów, kultury obcej państwom podporządkowanym religii muzułmańskiej. Trzeba natomiast pamiętać, że zasady islamu przekreślają możliwość wplatania kultury i cywilizacji europejskiej w fundamenty wiary i obyczajowości tych narodów. Drugim powodem, dla którego ostrze terroryzmu skierowało się przeciw wysokorozwiniętym państwom europejskim i przeciw Stanom Zjednoczonym był fakt interwencji tych krajów w wewnętrzne sprawy narodów, czy grup etnicznych ścierających się ze sobą w owych czarnych dziurach.
Trzeba przy tym zauważyć, że wszelkie misje pokojowe, a zwłaszcza interwencje USA czy to militarne, czy dyplomatyczne, nie zawsze zachowywały neutralność w osądzie sytuacji. Szczególnie istotny był fakt, że Stany Zjednoczone wspierały zwykle Izrael w jego roszczeniach, odwracając się od krajów muzułmańskich. Powszednim dowodem może być podpisanie w 1998 r w Kairze pierwszego paktu przeciw terroryzmowi, 22 kraje arabskie zobowiązały się wówczas do nieudzielania azylu i nieudzielania pomocy grupom atakującym inne narady arabskie. Była to inicjatywa krajów borykających się z fundamentalizmem islamskim, jednak na wniosek Libanu nie objęto umową terrorystycznych akcji narodowowyzwoleńczych przeciw Izraelowi i jego okupacji ziem arabskich.
Sytuacja rzeczywiście wymagała w tym czasie wspólnych interwencji, gdyż fundamentalizm islamski, będący rodzajem fundamentalizmu religijnego zaczął mieć w krajach arabskich coraz większe znaczenie. Cechuje go uznawanie prymatu czynnika religijnego nad życiem świeckim i dążenie do utworzenia państwa islamskiego, w którym państwo oparte byłoby na Koranie. Fundamentaliści za główne zadanie stawiają sobie eliminację wpływów nie islamskich i uwalnianie wszelkich prób modernizacji i liberalizacji zasad religijnych. Fundamentalizm islamski został rozwinięty i wcielony w życie w Iranie przez ajatollacha Chomeiniego, a w Afganistanie przez Talibów pod dowództwem mułły Machomeda Omary. Jednak ideą nadrzędną jest opanowanie wszystkich krajów muzułmańskich.
Na tym tle dochodzi do konfliktów wewnętrznych i zewnętrznych, takich jak krwawe zamieszki i akty terroru w Algierii, wojna Iran – Irak. Fundamentalizm islamski odgrywa też istotną rolę w eskalacji napięcia na Bałkanach, czy byłych republikach ZSRR np. w konflikcie czeczeńskim. Obawy związane z fundamentalizmem islamskim wypływały zawsze z faktu, że nie dopuszcza on z natury rzeczy dialogu z odmiennymi koncepcjami, a zawsze szczególnie ostro zwracał się przeciw innowiercom, zwłaszcza zaś przeciw krajom zachodnioeuropejskim i Stanom Zjednoczonym. Odłam ten zagraża też ludziom o umiarkowanych poglądach i cudzoziemcom w państwach gdzie działają fundamentaliści np. Algieria, Egipt.
Fundamentaliści od wielu lat stanowili podstawę światowego terroryzmu, gdyż byli najlepiej przygotowaną i najbardziej chyba zdeterminowaną grupę dysponującą przy tym olbrzymi zasobami finansowymi. Sposobem i jednym z duchowych przywódców terroryzmu od wielu lat był Osama bin Laden. W 1989 roku zaczął on budować międzynarodową organizację, której głównym celem była „święta wojna” z „amerykańskim niewiernym szatanem”, skierowana przede wszystkim przeciw amerykańskiej obecności na Półwyspie Arabskim. Poprzysiągł śmierć saudyjskiej rodzinie królewskiej, która jego zdaniem zmieniła kraj w amerykańską kokainę.
Terrorystyczna organizacja bin Ladena składała się z około 5 tysięcy bojowników gotowych na wszystko, dysponowała rakietami ziemia-powietrze, czołgami, bronią ręczną. Sprzęt wojskowy, pamiętający jeszcze konflikt radziecko-afgański nie przedstawiał jednak tak wielkiej wartości, jak wojownicy, których szkolenie odbywa się w trzech etapach. Pierwszy to wysoki standard wyszkolenia militarnego. Mudżahedin przygotowuje się wówczas do nowych funkcji. Uczy się samokontroli, niezależności i wytrzymałości psychicznej. W drugiej fazie trening psychiczny jest mniej ważny niż praktyczne ćwiczenia w posługiwaniu się bronią, budowanie broni w ekstremalnych warunkach, walka wręcz. Trzeci etap szkolenia to wyrabianie posłuszeństwa wobec przełożonych, duchownych i Boga.
Jednak to nie wystarczy, by stworzyć postać fanatyka religijnego, młodego zamachowca – samobójcę, który detonuje ładunki wybuchowe przyczepione do własnego ciała lub pikuje wypełnionym paliwem samolotem w wieżę World Trade Center w Nowym Jorku. „Ludzie zdolni do działań w imię fanatycznej sprawy są na ogół wychowani w atmosferze przemocy, upokorzenia – mówi Wojciech Eichalberg z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. Z tych ograniczeń wynika ich brak autonomiczności i gotowi do identyfikacji ze skrajną ideologią. Im prostszy pomysł na rozwiązanie problemów własnych i świata, tym łatwiej o identyfikację. Wtedy taka idea zaczyna nadawać życiu sens. Identyfikując się z narodem, Bogiem, przezwycięża się lęk przed śmiercią. Podręczniki psychologii jako jedną z przyczyn powstania sztywnych i skrajnych przekonań podają niepewność własnej tożsamości - pewien stan pomieszania tego, kim się naprawdę jest. Kluczowe uczepienie się jakiejś ideologii, stworzenie sztywnych, nieprzekraczalnych norm to samoobrona przed deorientacją i zagubieniem”.
W życiu islamskim fundamentalistów taką ideologią jest dżihad. Dżihad to ogromna siła, której moc leży w głębokim oddaniu się ideologii religii przez wyznawców lub wykorzystanie jej przez nich. Muzułmańscy terroryści są przygotowani na wszystko, a zabijanie w imię Allaha to jedna z cnót. Nawet sam Immam narażony jest na grzech, jeśli nie wyśle Mudżahedinów w bój. Sam ekstremizm muzułmański postrzegany z perspektywy polityki i problemów globalnych od dawna był niepokojącym zjawiskiem. Ataki na ambasady amerykańskie w Kenii i Tanzanii, wcześniejszy zamach na World Trade Center w 1993 r zaczęły budzić pewien niepokój. Wzmógł się on jeszcze w momencie, gdy Stany Zjednoczone zaczęły otrzymywać pogróżki, w których ekstremiści islamscy zapowiadali odwet za wspieranie Izraela w walce z Palestyńczykami i za ekstradycję do Egiptu wydanych przez Albańczyków działaczy islamskich.
Wydaje się jednak, że wywiad USA zachowywał taki sam optymizm, jaki cechował U. Eco, gdy pisał w 1978 r: „Jedynym poważnym zjawiskiem byłby ruch terrorystyczny na skalę światową terroryzm masowy. (...) Ale system międzynarodowych koncernów „wie” (o ile system może wiedzieć), że taką hipotezę można wykluczyć. System stara się, aby wszyscy inni, oprócz ludzi z marginesu, mięli coś do stracenia, gdyby zapanował powszechny terroryzm. Wie, że kiedy terroryzm nie ograniczy się do swych malowniczych wyczynów i zacznie naprawdę siać niepokój w codziennym życiu mas, masy postawią tamę terroryzmowi”.
A jednak 11 września 2001 roku terroryści islamscy ugodzili w samo serce całą światową gospodarkę, World Trade Center było symbolem światowej ekonomii, Pentagon – symbolem potęgi i bezpieczeństwa zarówno Stanów Zjednoczonych, jak NATO, jak wreszcie licznych państw Bliskiego Wschodu chroniących się w razie potrzeby pod opiekuńcze skrzydła silnego sojusznika. Jak gdyby tego było mało w kilka dni później w całym świecie zapanowała psychoza wąglika, który rozsyłany był w listach adresowanych do kluczowych biur i urzędów w USA. Świat zdał sobie sprawę z faktu, że wraz z globalizacją gospodarki i informacji nastąpiła globalizacja terroru, a od świata nacjonalistycznych wrogów przeszliśmy do globalnych niebezpieczeństw. „Globalne niebezpieczeństwo nie zna granic. Może pojawić się w każdym miejscu i o każdej porze.
Nie zna ludzkich wartości, a okrucieństwa, które niesie ze sobą są nieograniczone”.- pisze Szimon Perez, laureat pokojowej nagrody Nobla i minister spraw zagranicznych Izraela. Siły terroryzmu praktycznie nie można powstrzymać, gdyż z rozmów z pracownikami CIA i FBI wynika, że spodziewano się atak, wzmocniono nawet ochronę lotnisk, a mimo to fundamentalistom bin Ladena udało się porwać cztery samoloty, z których trzy zaatakowały wyznaczone cele. Jak zatem walczyć z terroryzmem? Zmasowane ataki lotnicze na Afganistan przyniosły wprawdzie efekt, lecz wywołały fale protestów w krajach arabskich, spowodowanych faktem, że w czasie bombardowania siedziby Talibów ginęli niewinni ludzie. Tak więc interwencja USA w Afganistanie może stać się problemem nasilenia nowych ataków terrorystycznych. To zagrożenie powoduje, że pomimo klęski Talibów świat nadal pozostaje w stanie niepokoju, co znacznie wpływa na gospodarkę.
Szimon Perez rozpatrując problem globalnego terroru zwrócił uwagę na wiele aspektów, które wyznaczają formy walki z tym totalnym zagrożeniem. Po pierwsze – trzeba rozpoznać rozmiar niebezpieczeństwa. „Powinniśmy zrozumieć, że terroryzm nie zniknie, dopóki nie zostanie odcięta ręka ostatniego terrorysty na świecie”. Przeciw terroryzmowi nie mogą stanąć armie, którymi dysponuje każde państwo, bo nie mają one przed sobą żadnego wroga, trzeba więc dostosować globalny system obrony do ogólnoświatowego niebezpieczeństwa. Zatem drugi aspekt sprowadza się do tego, by NATO i inne sojusze militarne utworzyły odpowiednią koalicję do walki ze światowym terroryzmem, by przygotowały nową, odpowiednią do zagrożenia sytuację, wyspecjalizowały oddziały, które w takiej walce będą mogły wziąć udział, przy założeniu, że batalia, jaką przyjdzie im rozegrać toczyć się będzie na zatłoczonych ulicach miast lub w ciemnych zakładach, a wróg niczym nie będzie się wyróżniał z tłumu otaczających go ludzi. Trzeci aspekt takiej wojny jest chyba najbardziej do zrealizowania. „Trzeba wykorzystać w niej każde dostępne narzędzie, które udaremni terrorystom realizację ich gróźb, precyzyjną i aktualną informację, pełną współpracę w powstrzymaniu otwartego i ukrytego niebezpieczeństwa, kontrolę źródeł finansowania, nadzór nad wykorzystaniem mediów.
Posunięcia te powinny być skuteczne, mimo niezbyt sprzyjających okoliczności, ponieważ nawet w odbiciu takiej wojny demokracja nie może – i nie wolno jej – odstąpić od swoich moralnych wartości”. Dodatkowym zadaniem, na które zwraca uwagę Bartłomiej Sienkiewicz, jest restrukturyzacja służb wywiadowczych, które od wielu już lat zajmują się raczej wywiadem informacyjnym zapominając o tym, że terroryzm nie rodzi się w internecie i rzadko korzysta z tej sieci do przekazywania wiadomości. Ojczyzną terroryzmu są szkoły Afganistanu, brudne miasteczka zamieszkałe przez głodnych ludzi. I w to środowisko trzeba się wtopić, by poznać zamiary terrorystów.
Jedno jest pewne. Atak na World Trade Center zjednoczył świat do walki z zagrożeniem, jakim jest terroryzm. Udział w wojnie z tym globalnym niebezpieczeństwem zadeklarowały nie tylko Stany Zjednoczone, Rosja, kraje członkowskie NATO, Białoruś i kraje Europy Środkowej lecz także te, na terenie których terroryści często podejmują działania, w których poszukiwali schronienia, a więc między innymi Indie czy Pakistan. Można zatem stwierdzić, że globalizacja wynikająca z przepływu informacji, a następnie z połączenia gospodarki w strukturę ponadnarodową spowodowała powstanie terroryzmu, który stał się w pewnym momencie globalnym zagrożeniem. Jednak terroryzm, zrodzony w opozycji do polityki globalizacji umocnił jeszcze jej strukturę, gdyż w obliczu zagrożenia świat zjednoczył się pod wpływem lęku, który wydaje się być silniejszą motywacją niż wyznaczanie wspólnych aktów gospodarczych. Zatem sprawdziła się przepowiednia jednego z twórców teorii globalizacji - Umberto Eco, który mówił, że „kiedy terroryzm (...) zacznie naprawdę siać niepokój w codziennym życiu mas, masy postawią tamę terroryzmowi”.